czwartek, 11 kwietnia 2013

AGAIN!

Wraz z wiosną powracam i ja. Chora, zakatarzona, z gorączką, ledwo kuśtykająca i jakoś tam powoli żyjąca sobie osoba. Niestety w ostatnim miesiącu, jako tako musiałam odpuścić sobie dietę, nieco ją zmodyfikować i odejść od ćwiczeń z powodów zdrowotnych (kręgosłup, zmęczenie organizmu). Tak na prawdę, w moim ciele nastała wielka rewolucja, dopiero teraz poznaję zmiany, które od pewnego czasu są moją "normą". Nie ma co się dziwić, nagła zmiana diety to na prawdę bardzo wiele. Teraz niestety męczę się z zapaleniem gardła i krtani, tchawicy. Mimo tego leniwego miesiąca i tak jestem z siebie zadowolona bo udało mi się schudnąć 3 kg. Mam nadzieję, że za tydzień wrócę do ćwiczeń, zacznę biegać i do czerwca osiągnę swój wymarzony cel. Chciałabym też wyjaśnić parę kwestii ponieważ zażyłym, że niektóry raczej nie zrozumieli koncepcji jaką założyłam z chwilą rozpoczęcia blogowania.
Nie piszę tutaj po to, żeby przechwalać się tym co teraz robię, nie czekam na oklaski ani nigdzie nie napisałam, że jestem wielkim znawcą diety, prawidłowego żywienia i ćwiczeń. Robię to po to, by niektórym pokazać drogę jaką przeszłam by osiągnąć swój cel tylko i wyłącznie własnymi siłami. Wchodząc w ten cały etap chudnięcia nie byłam tak kompletnie zielona i wiedziałam z czym wiąże się to co teraz robię. Ciągle i na bieżąco czytam o tym bardzo dużo, staram się wiele ważnych podpunktów o których się dowiaduję wcielić w swoje życie i dietę. Wypowiadam się na temat który doświadczam sama, będąc tu i ocierając się o niego, zdaje relację i ciągle się uczę. Doradzam innym na wzór tego, czego nauczyłam się sama, wzorując się na innych, mając potwierdzoną tezę, ze jest to dobre, zdrowe i skuteczne. Ale przepraszam bardzo... Zdrowe jedzenie, brzuszki i inne drobne ćwiczenia chyba nikomu jeszcze nie zaszkodziły.
Nie rozumiem bulwersowania się wielu osób najwyraźniej z mojego otoczenia. Jeżeli razi kogoś to, co tutaj robię - niech nie zwraca na mnie uwagi! Jak i ja staram się robić.
W tej chwili robię to dla siebie i dla innych, jestem też pewną podporą dla osób w podobnej sytuacji. Ja sama doskonale wiem, jakie jest odpowiednie BMI, waga itp dla mojej osoby i wyraźnie potwierdziłam, że chce dobić do wag 55 kg. a później zobaczę jak będę się czuć. Wiem, ze na pewno ćwicząc, nawet gdy zejdę poniżej 53 kg. nadrobię je tanką mięśniową, wyrzeźbieniem ciała które od września w miarę możliwości będę starać się doprowadzić do "ładu składu".
Od największej wagi udało mi się schudnąć ok. 17 kg. a od początku stycznia ok. 13 kg.
79 kg - 63 kg. 75 kg - 63kg - bilans, małe przybliżenie.
Moje ciało z dnia na dzień się zmienia, wiec może i teraz nie widać aż tak bardzo tej utraconej wagi. Jestem zadowolona bo bez problemu noszę rozmiar 38 a nawet niekiedy 36.
Z wielkim wyrazem serdeczności, śmieszą mnie teksty typu "nadal jesteś grubasem". Dlaczego? Nie postrzegam siebie i swojej sylwetki jako chudej, szczupłej czy jakkolwiek inaczej to nazwać. Jestem po prostu zdrowa. Mój wskaźnik BMI wynosi 23.4. - co oznacza, że mam dobrą wagę. Nie jestem otyła, nie mam nadwagi i jest po prostu ok. Proszę, zważajcie czasami na to, co czytacie. To, że głośno mówię o tym, że schudłam, nie znaczy, że się sobie podobam i wpieram, że jestem "chudzielcem" i nie widzę tego, jak wyglądam. Troszkę zrozumienia, już nie dystansu.

Tak też.... nie wiem, czy ponownie otworzę aska. Jestem otwarta na nowe sugestie, ciekawe ćwiczenia itp. Z czym sie zmagam? 7 kg w dół, cellulit, rozstępy. O tym chciałabym napisać w kolejnych postach jeszcze przed powrotem do ćwiczeń. A od poniedziałku karkołomna praca.
Aktualny stan wagi:
63.2 kg. CORAZ BLIŻEJ, CORAZ BLIŻEJ!

Zapraszam też na bloga o zbliżonej tematyce, chcącym zacząć ćwiczyć.

>  wheniwanticandothis.blogspot.com  <


Bob One - Widzę dziś




2 komentarze:

  1. Czytając twojego bloga wyłapałam kilka błędów w odżywaniu, wykonywaniu ćwiczeń itd, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że widocznie znalazłam lepsze źródła i to doczytałam. Chciałabym ci powiedzieć, że nie zwracaj uwagi na tych, którzy mówią, że nadal jesteś grubasem, bo to świadczy o nich. Albo są zazdrośni i chcą cię zniechęcić do dalszych działań, albo też są tak bardzo ślepi, że nie zauważają zmian. Tyle kilogramów, ile zgubiłaś, na pewno po tobie widać. Rób swoje i nie zwracaj na nich uwagi, bo później będzie im głupio.
    Co do BMI chciałabym tylko dodać, żebyś spojrzała na wskaźnik dla nastolatek. Nie mówię, że jesteś otyła czy coś takiego, ale wydaje mi się że lekko tą normę jeszcze przekraczasz.
    Ale naprawdę nie patrz na wagę, bo znam osoby szczuplejsze ode mnie, a ważące więcej. Waga zależy od tego, jak masz rozwinięte mięśnie. Często też kości są cięższe, co też dodaje troszkę wagi. Polecam się zmierzyć i wyznaczyć sobie obwody a nie wagę.
    I dzięki za polecenie bloga ;))

    OdpowiedzUsuń