niedziela, 23 czerwca 2013

Return!

Chwilkę mnie tutaj nie było... Szkoła, dom, zajęcia po lekcjach, nauka i pare innych obowiązków troszkę mnie przytłoczyły. Mam w zanadrzu ponowny powrót do diety i ćwiczeń. Ostatnimi czasy bardzo spodobało mi się gotowanie! Przygotowywanie nowych, zdrowych dań i przystawek według swojego gustu i modyfikowaniu poznanych przepisów jest czymś, co w minionym wolnym czasie stało się moim pożytecznym i  dobrym hobby. Dużo osób zadawało mi pytania jak robić, co robić i kiedy robić.. tak też postanowiłam robić małe "DIY FOOD". Na wszystkie wiadomości odpowiem w tym tygodniu ponieważ od poniedziałku będę miała w końcu dużo czasu wolnego. WAKACJE, TAKTAKTAK! Tak też... do nowego, cześć :)

czwartek, 11 kwietnia 2013

AGAIN!

Wraz z wiosną powracam i ja. Chora, zakatarzona, z gorączką, ledwo kuśtykająca i jakoś tam powoli żyjąca sobie osoba. Niestety w ostatnim miesiącu, jako tako musiałam odpuścić sobie dietę, nieco ją zmodyfikować i odejść od ćwiczeń z powodów zdrowotnych (kręgosłup, zmęczenie organizmu). Tak na prawdę, w moim ciele nastała wielka rewolucja, dopiero teraz poznaję zmiany, które od pewnego czasu są moją "normą". Nie ma co się dziwić, nagła zmiana diety to na prawdę bardzo wiele. Teraz niestety męczę się z zapaleniem gardła i krtani, tchawicy. Mimo tego leniwego miesiąca i tak jestem z siebie zadowolona bo udało mi się schudnąć 3 kg. Mam nadzieję, że za tydzień wrócę do ćwiczeń, zacznę biegać i do czerwca osiągnę swój wymarzony cel. Chciałabym też wyjaśnić parę kwestii ponieważ zażyłym, że niektóry raczej nie zrozumieli koncepcji jaką założyłam z chwilą rozpoczęcia blogowania.
Nie piszę tutaj po to, żeby przechwalać się tym co teraz robię, nie czekam na oklaski ani nigdzie nie napisałam, że jestem wielkim znawcą diety, prawidłowego żywienia i ćwiczeń. Robię to po to, by niektórym pokazać drogę jaką przeszłam by osiągnąć swój cel tylko i wyłącznie własnymi siłami. Wchodząc w ten cały etap chudnięcia nie byłam tak kompletnie zielona i wiedziałam z czym wiąże się to co teraz robię. Ciągle i na bieżąco czytam o tym bardzo dużo, staram się wiele ważnych podpunktów o których się dowiaduję wcielić w swoje życie i dietę. Wypowiadam się na temat który doświadczam sama, będąc tu i ocierając się o niego, zdaje relację i ciągle się uczę. Doradzam innym na wzór tego, czego nauczyłam się sama, wzorując się na innych, mając potwierdzoną tezę, ze jest to dobre, zdrowe i skuteczne. Ale przepraszam bardzo... Zdrowe jedzenie, brzuszki i inne drobne ćwiczenia chyba nikomu jeszcze nie zaszkodziły.
Nie rozumiem bulwersowania się wielu osób najwyraźniej z mojego otoczenia. Jeżeli razi kogoś to, co tutaj robię - niech nie zwraca na mnie uwagi! Jak i ja staram się robić.
W tej chwili robię to dla siebie i dla innych, jestem też pewną podporą dla osób w podobnej sytuacji. Ja sama doskonale wiem, jakie jest odpowiednie BMI, waga itp dla mojej osoby i wyraźnie potwierdziłam, że chce dobić do wag 55 kg. a później zobaczę jak będę się czuć. Wiem, ze na pewno ćwicząc, nawet gdy zejdę poniżej 53 kg. nadrobię je tanką mięśniową, wyrzeźbieniem ciała które od września w miarę możliwości będę starać się doprowadzić do "ładu składu".
Od największej wagi udało mi się schudnąć ok. 17 kg. a od początku stycznia ok. 13 kg.
79 kg - 63 kg. 75 kg - 63kg - bilans, małe przybliżenie.
Moje ciało z dnia na dzień się zmienia, wiec może i teraz nie widać aż tak bardzo tej utraconej wagi. Jestem zadowolona bo bez problemu noszę rozmiar 38 a nawet niekiedy 36.
Z wielkim wyrazem serdeczności, śmieszą mnie teksty typu "nadal jesteś grubasem". Dlaczego? Nie postrzegam siebie i swojej sylwetki jako chudej, szczupłej czy jakkolwiek inaczej to nazwać. Jestem po prostu zdrowa. Mój wskaźnik BMI wynosi 23.4. - co oznacza, że mam dobrą wagę. Nie jestem otyła, nie mam nadwagi i jest po prostu ok. Proszę, zważajcie czasami na to, co czytacie. To, że głośno mówię o tym, że schudłam, nie znaczy, że się sobie podobam i wpieram, że jestem "chudzielcem" i nie widzę tego, jak wyglądam. Troszkę zrozumienia, już nie dystansu.

Tak też.... nie wiem, czy ponownie otworzę aska. Jestem otwarta na nowe sugestie, ciekawe ćwiczenia itp. Z czym sie zmagam? 7 kg w dół, cellulit, rozstępy. O tym chciałabym napisać w kolejnych postach jeszcze przed powrotem do ćwiczeń. A od poniedziałku karkołomna praca.
Aktualny stan wagi:
63.2 kg. CORAZ BLIŻEJ, CORAZ BLIŻEJ!

Zapraszam też na bloga o zbliżonej tematyce, chcącym zacząć ćwiczyć.

>  wheniwanticandothis.blogspot.com  <


Bob One - Widzę dziś




wtorek, 19 marca 2013

Sorry.

Tak wiem, miałam co poniedziałek/wtorek robić bilans swojej diety, treningu i ogólnego czasu ale niestety ten tydzień mam strasznie zawalony. Szkoła, nauka, dom, rodzina itd... i na dodatek okropny ból kręgosłupa przez który musiałam odpuścić sobie ćwiczenia przez cały zeszły weekend. Waga jaka była, taka jest nada. Przyznam szczerze i bez bicia, że cały tamten tydzień miałam tak... dziwnie rozplanowany, że nawet nie dziwie się, że nic nie schudłam a nawet wręcz przeciwnie, że waga nie wzrosła. Nieregularnie jedzenie lub kompletny jego brak, mało snu, stres, nauka, wyczerpanie. Mogłabym wymieniać tak jeszcze na prawdę bardzo wiele ale mam nadzieję, że każdy chyba sam kiedyś przeżył podobną sytuację. Dopiero od jutra tak na prawdę zacznę po tej przerwie normalną dietę,ruch i postaram się pogodzić wszystko z nauką przed egzaminem. Nauczyciele oszaleli -,-'. Pierwszy bilans sprawdzający niestety zrobię dopiero po świętach. Mam w zanadrzu jeszcze parę planów w związku z moim całym procesem "metamorfozy" o czym stopniowo będę was informować. Przez kolejne 2 tygodnie tutaj na blogu pojawią się tutaj maksymalnie 2 wpisy. Prosiłabym również o pytania lub prośby o szerszym rozpisaniu się na temat jakiegoś elementu który was trapi. Postaram się jak najlepiej wyłożyć a może i dodatkowo dokształcić. A teraz tylko czekać na wizytę u lekarza....dead.

Pozdrawiam, 3majcię się :*





niedziela, 17 marca 2013

Next section.

Siedzę, wlewam w siebie litry wody, fuj mam już jej dosyć. W sumie to nie tylko jej. W moim życiu chyba nadchodzi kolejny koniec i początek. To smutne, gry zdaje sobie sprawę, że coś się kończy już bezpowrotnie. Tkwię w dziwnej konstelacji, jakbym nie potrafiła zrobić jednego kroczku o którym tak marze. Nogi zamarły w gipsowej skorupie, nie chcą już iść dalej, to koniec. Zaczynam znowu od samego początku, jakby od chwili narodzin. W okół wielka radość, uciecha ale wewnątrz ogromny ból i niezrozumienie. Mam imię, zapisaną tożsamość i jakąś przeszłość. Tak na poważnie, to nie żałuję niczego i nie chce tego zapomnieć ale chciałabym zacząć jeszcze raz z nowymi ludźmi, już wiem dlaczego tak bardzo chcę schudnąć. Tu już nie chodzi tylko o to, abym dobrze sama się czuła bo nie wiem czy kiedykolwiek tak będzie, po prostu chciałabym wpasować się w tą szarą wielką masę obrzydliwie smutnych, kolorowych ludzi. Będąc tym "grubasem" doskonale przekonałam się, co to znaczy być ścierwem. Nie pytając o zdanie i nie słysząc wg mojego głosu ktoś z samej góry spisywał mnie na zgubienie. "..Takich ludzi trzeba zniszczyć" - powiedział jeden z drugim. Cieszę się z tego powodu. Wielu uzna mnie za debila ale bez tego na prawdę dziś byłabym głupim człowiekiem i tępą dziewczynką widzącą tylko swój czubek nosa, przejmującą się złamanym tipsem, odpadającą rzęsą czy jeszcze czymkolwiek innym. Tak więc nowy plan, marzenie spokoju i chwilowego zapomnienia, stan Nirvany. O taaak! Od teraz, od nagle, od już! Jestem prawie pewna, że tego szukam. Kompletnej bezinteresowności, niewiedzy. A może umrzeć tak na tydzień albo dwa? Albo może poklasku. Daję radę, zmieniam swoje życie na oczach kilkuset ludzi, pomagam im, jestem wsparciem i oparciem. To jest piękne! Cieszę się, że założyłam tego bloga i opisuję tutaj to co jest dla mnie akurat teraz najważniejsze. Wiem, że chęć spokoju z prowadzeniem publicznego "pamiętnika" nie współgra ale idealnie przeczy sobie wzajemnie lecz moim priorytetem jest pomoc dla samej siebie a jeżeli mam taką możliwość to i w tym samym czasie innym. Cieszy mnie to, że niektóre osoby piszą do mnie ze swoim problemem wagi, proszą o rady. Moja wiedza chociaż skromna, hobbystyczna to czasem bardzo cenna. Jestem zadowolona z siebie, że z od takiego sobie pomysłu na prowadzenie bloga, mogę być dla kogoś takim mentorem w ciężkiej często sytuacji nie tyle fizycznej co psychicznej. Pamiętajcie by do takiej diety jaką ja mam i jakiejkolwiek innej nie podchodzić jak do czasu w którym będziecie musieli się katować. Ja zadecydowałam, że już na zawsze postaram się prowadzić zdrowy tryb życia. To nie jest tylko tak, że do czasu aż schudnę do tych 50/55 kg. będę zdrowo jeść i ruszać się. Polubiłam ćwiczenia a na samą myśl o zjedzeniu czegoś kalorycznego i tłustego mnie mdli. Odpowiada mi to, jak jest teraz! Wiem tylko, że gdy osiągnę swój cel zwiększę ilość tego jedzenia, nic więcej. Już za za parę miesięcy będę mogła sobie pozwolić na siłownię, bikini i wymarzone ciuchy. Mam bardzo wiele motywacji, na samą myśl aż mi ciarki przechodzą. Doskonale wiem do czego dążę i jestem w pełni przekonana, że to osiągnę!

GOOD LUCK TO ALL!

wtorek, 12 marca 2013

Training weeek 1

Od poniedziałku (11.03.2013r.) jak wspominałam w poprzednim poście zaczęłam robić coraz więcej ćwiczeń. Z samopoczuciem jest niezbyt ok. Nie wiem dlaczego ale moje ciało wydaje mi się być coraz brzydsze, gorsze niż te 10 kg. temu i kompletnie nie widzę żadnej zmiany w moim ciele mimo, iż na prawdę "zmalałam". No nie ważne... Może mam po prostu gorszy tydzień. Wiem, że nie mogę się poddać. Już stanowczo za daleko zaszłam by nagle stanąć na środku drogi po której dążę by spełnić swoje marzenie, postanowienie, cel. Jestem już na prawdę bardzo blisko mimo tego, że przede mną jeszcze bardzo wiele.
Przepraszam też, że w poniedziałek nie napisałam nic jak obiecałam no ale miałam problemy z internetem i tak niestety niefortunnie wyszło.
Startuję od wagi 66.6 kg. I W DÓŁ!
Udo: 59 cm.
Pas:77 cm
Klatka piersiowa: 102 cm.

Jak ćwiczę?
Rozgrzewka+ rozciąganie
70 skłonów w boki z hantlami + 100 brzuszków
ćwiczenia na uda, pośladki i łydki >klik<
Co środę chodzę na basen i od jutra (13.03.2013) co 2 dzień będę starać się rano biegać zaczynając od 10 minut truchtem.
+ do tego wszystkiego kremy antycellulitowe o czym postaram się napisać za jakiś czas jeżeli ktoś jest zainteresowany.

Jak jem?
Staram się jeść 4 posiłki dziennie. Wliczam w nie również owoce. Polecam kupno zestawu naczyń do gotowania na parze. Można kupić je już od 50 zł. na allegro a na prawdę jedzenie jest zupełnie zdrowe, bardzo smaczne i co najważniejsze... nie trudne i szybkie. Piję ok. 2 litry wody niegazowanej i 3 filiżanki herbaty zielonej bądź yerba mate.
np.
Śniadanie:
2 kromki chleba razowego bądź pieczonego na zakwasie w domu (swojskiego) z serem białym, rzodkiewką i liśćmi cebuli (potoczne zielone dudki)

II Śniadanie:
Jabłko

Obiad:
Surówka + pieczone mięso mielone kurczaka ze szpinakiem

Podwieczorek/Kolacja:
Jabłko, kiwi, mandarynka

W całej diecie chodzi przede wszystkim o to by jeść regularnie, zdrowo i z głową. Każdy podczas swojej diety przechodzi chwile gorsze, słabsze jak i te pełne wigoru oraz radości. Zdecydowanie czekam na polepszenie i wytrwale dążę do wyznaczonego sobie celu - pięknego, szczupłego, zadbanego ciała. A wam polecam by porozmawiać z domownikami i ich tak samo przekonać do tego, by razem z wami nauczyli się jeść przynajmniej obiad tak jak wy a z pewnością wszystkim najbliższym po pewnym czasie będzie lepiej i wygodniej a wam o wiele łatwiej. Proszę o komentarze, polecanie i dodawanie do obserwujących. 

                                                                                                                       Pozdrawiam :*











piątek, 8 marca 2013

New plan.

Ostatnio jakoś dziwnie się czuję. Wszystko mnie boli, nic nie chce mi się jeść i w głowie dochodzi  do dziwnych paranoi. Dlaczego? Kompletnie nie wiem, mam nadzieję, że to przejdzie. Wiele osób zadaje mi pytania w związku z "BALETNICĄ". Diety nie skończyła i z chwilą rozpoczęcia była to najgorsza decyzja jaką mogłam dokonać. Owszem, szybko traci się kilogramy ale niestety nie jest to tkanka tłuszczowa którą każdy z nas chciałby zgubić w oka mgnieniu tylko woda "zalegająca" w organizmie. Diety tej nie skończyłam ponieważ w 4 dniu zasłabłam i niestety...musiałam przerwać. W wyglądzie dużo też to nie wnosi ale cóż. Dla osób które chcą rozpocząć jakąś dietę polecam w jeden dzień wolny od szkoły, pracy i jakiś obowiązków zrobić sobie oczyszczenie organizmu, najzwyklejsza głodówka. Cały dzień powinno pić się jak najwięcej wody niegazowanej. z samego początku przynajmniej 1 kg mniej zagwarantowany, później to już tylko z górki.
Moje plany uległy nieco zmianom, a mianowicie...
Od poniedziałku zaczynam robić coraz bardziej intensywny trening. 3 miesiące temu znalazłam ciekawe ćwiczenia na nogi które chcę zacząć znowu robić + brzuszki, słony z hantelkami i może coś na ręce i ramiona, basen jak na razie raz w tygodniu ale gdy tylko znajdę więcej czasu na pewno zwiększę ta ilość i najważniejsze - bieganie. Przestaję obsesyjnie ważyć się codziennie po 5x. bo jestem bardziej przygnębiona tym, że nic nowego nie widzę i przenoszę to na swój wygląd który na prawdę stale się zmienia,. Co tygodniowy bilans poniedziałek/poniedziałek będę spisywać na blogu. Moją jedną z nowych motywacji na które czekałam z ustęsknieniem jest to, że w końcu z czystym sumieniem mogłam zrobić remament w szafie pozbywając się ponad połowy zawartości która po pół roku wisi na mnie tak, jakbym ubrała worek foliowy na siebie. Z rozmiaru spodni 42 zeszłam na 38/36 i coraz lepiej czuję się we własnej skórze.W cotygodniowym bilansie będę opisywać co jadłam przez cały tydzień, w jakich ilościach i w jaki sposób planuję sobie dietę, ile cm. w udach, pośladkach, talii, klatce piersiowej i ramionach straciłam oraz wszystko to, co jeszcze chcielibyście wiedzieć w danym temacie. Przypominam, że dieta musi być zrównoważona i niektóre składniki, potrawy nie mogą być dodawane w jednej porcji ponieważ osobno to owszem, są zdrowe i odchudzające lecz razem jest to istna tykająca bomba kaloryczna jak np. gotowane ziemniaki z pieczonym mięsem i surówką.
Dzisiejsza waga:
66.6 kg.

Śniadanie:
Zielona herbata, 3 kromki chleba razowego z sałatą i pomidorem
II Śniadanie:
Jabłko, kiwi, zielona herbata.
Obiad:
Ryż po Chińsku, szklanka wody niegazowanej z żurawiną
Kolacja:
Jogurt naturalny, jabłko, kiwi.

Ćwiczenia:
60 brzuszków, 60 skłonów, 60 przysiadów + rozgrzewka, rozciąganie.

Czekam na pytania i proszę o rozpowszechnianie bloga jeżeli tylko Ci się spodobał.
                                                                           Pozdrawiam :*











środa, 27 lutego 2013

Mimo wszystko.

I nadszedł nagle ten czas, gdy mimo jakże wielkiego wigoru, radości, motywacji i determinacji tracę troszkę siłę. Może dla tego, że już bardzo daleko zaszłam w szybkim tępię, niedługim czasie to i tak ciągle czuję, że to za mało i za wolno. Chcę więcej i więcej. Chyba wpadam w małą obsesję... Małą, fajnie by było. Jeżeli chcę dość do upragnionego celu, muszę chudnąć 1 kg. na tydzień a tutaj co? Moja waga zamiast spadać cofa się w tył. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego,że to przyczyny zupełnie naturalne, większość mam nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi :) Lecz mimo to moje samopoczucie od strony psychicznej w gruncie rzeczy mimo iż tak mocno podbudowane to jednak matka natura dała nam nieźle w pięty i nie do końca pozwala nam cieszyć się swoją aktualną kobiecością lub okresem wchodzenia w tą fazę jednakże też poczucia męskości (tak, panowie też śledzą moje poczynania). Stwierdziłam jednak, że chcę przyspieszyć swoje poczynania i dać z siebie wszystko co tylko mogę, tak też przy troszkę lepszej pogodzie zaczynam biegać. Mój tygodniowy trening wygląda mniej więcej tak, że raz w tygodniu chodzę na basen aktualnie, szkolny wf, wieczorna gimnastyka i ćwiczenia wzmacniające +/- szybszy chłód na spacerze z psem. Długie spacery też bardzo dużo dają. Po pierwsze przebywa się na świeżym powietrzu a po drugie ciało też się rusza, więc jeżeli komuś nie chce się biegać lub po prostu nie może to polecam jak najbardziej najzwyklejszy w świecie spacer a na dodatek jeżeli macie psa/świnkę/kota i nie wiem cokolwiek innego to dodatkowy plus i przyjemność dla dwóch stworzonek! Jutro lub na weekendzie postaram się napisać jak można zwalczyć cellulit, rozstępy i dodatkowo przyspieszyć efekt odchudzania poprzez ujędrnianie ciała. Bardzo dziękuję paru osobom za ciepłe słowa otuchy i cieszę się bardzo, ze mogę być motywacją dla innych. Właśnie też dzięki wam doskonale wiem, że nie mogę się poddać, to bardzo podbudowuje i podtrzymuje, dodaje otuchy. Postaram się ogarnąć też nowe zdjęcia "sprzed i po". Jeżeli ktokolwiek ma jakieś pytania, proszę śmiało :)

                                                                                                                           Pozdrawiam :*



wtorek, 26 lutego 2013

Next day 1,2,3...40.

Cześć. Co u mnie? Coraz mocniej czuję, że wkręcam się w to całe zamieszanie wokół którego przez dłuższą chwilę czułam się jakby w centrum wichury. Chce mi się ćwiczyć, sprawia mi to przyjemność. W końcu zagarnęłam się i poszłam na basen. Nawet nie wiedziałam kiedy mi ta godzina minęła i nie czuję zmęczenia, wręcz przeciwnie, jakby takie doładowanie, kop wielkiej energii. Coraz rzadziej mam ochotę na słodycze, podjadanie czy zwyczajne obżeranie się. Moje włosy, skóra, paznokcie i samopoczucie znacznie się polepszyły i wiem, że nie czuję aż tak wielkiego zmęczenia jak wcześniej. Moja decyzja o przejściu na zdrowy tryb życia mimo, że z początku okres ten był bardzo ciężki to wiem, że już teraz i z czasem będzie tylko coraz lepiej. Zdaje sobie sprawę, że wiele osób nie wierzy w to, że schudłam już 9 kg ponieważ po prostu nic nie zauważają ale czy to ma sens? Najważniejsze chyba jest to, że ja cieszę się ze swojego osiągnięcia, dobrze się czuję i doskonale wiem co widzę w lustrzę gdy tylko przed nim staję. Nie jest idealnie, wiem lecz dążę uparcie do tego by już na wakacjach móc się pochwalić. To nie jest coś, co mogę kupić i wcale nie jest mi łatwiej dostać to, niż tej drugiej osobie która chciałaby to samo. Cieszę się, że na swoim przykładzie zmotywowałam nie małą liczbę osób. Mam wielką nadzieję, że z czasem będę mogła śmiało powiedzieć, że zrobiłam coś na prawdę dobrego i pożytecznego nie tylko dla siebie. Dlaczego? Dlatego, że pokazałam i pokażę, że mimo wszystko przy wielkiej determinacji, silnej woli, wytrwałości i marzeniom można pomóc sobie i często zupełnie nieświadomie innym. To co robię teraz jest dosyć przełomowym okresem w moim życiu. Za pół roku idę do nowej szkoły, poznam wiele osób z na prawdę szerokiego grona "typów" ludzi, będę miała bardzo dużo możliwości ro samorealizacji i właśnie dzięki temu, że z wielką pewnością którą mam teraz w tym co robię, o wiele łatwiej będzie mi się gdziekolwiek zaaklimatyzować i podejmować kolejne życiowe często i niezbyt łatwe decyzje, stawiać sobie nowe cele na szczycie góry i tak samo dojść do nich aż do samego końca. To jest też nauka dla mnie samej. Dużo osób chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo takie przełomowe doświadczenie może zmienić człowieka. Na prawdę z każdym dniem czuję, że mogę coraz więcej.
Jeżeli ktokolwiek ma do mnie jakieś pytania czy po prostu chciałby porozmawiać to śmiało. Rozumiem w jakiej niektórzy są czasami sytuacji nie tylko fizycznej ale psychicznej. Postaram się pomóc jak tylko mogę.
                                                                                                       Pozdrawiam :*











sobota, 23 lutego 2013

Ćwiczenia.

Jednym z moich ulubionych dań na obiad są warzywa gotowane na parze. Nie dość, że roboty przy tym jest dosłownie na 5 minut maksymalnie to na dodatek efekt końcowy jest zniewalający. Smak, kolor i aromat.. Coś wspaniałego! Zdecydowanie polecam! To wczoraj.. Dziś przyrządziłam przepysznego, pieczonego kurczaka w carry + papryczki chili, ryż w carry i tradycyjnie surówka.

Dostaje wiele pytań, jak wyglądają moje ćwiczenia. Przed feriami robiłam ok 100 brzuszków + jakaś lekka gimnastyka. Niestety musiałam przerwać to wszystko ponieważ był to okres dosyć chorowity i moja odporność i energia były na poziomie ujemnym. Od paru dni znowu wracam do ćwiczeń. Zaczęłam od 20 brzuszków, 20 przysiadów, 20 skłonów w bok z ciężarkami(hantelkami) i co dwa dni zwiększam serię o 10 powtórzeń. Dziś dodaję więc mój "trening" jest po 50 ćwiczeń + obowiązkowo gimnastyka, rozgrzewka. Te ćwiczenia nie mają jako tako na celu polepszenia mojej sylwetki, co robię je by poprawić swoją kondycję i rozwinąć troszkę bardziej mięśnie ponieważ od kwietnia gdy stanę już na wadze 60 kg. planuję zacząć wyrabiać sobie ciało, po prostu zacząć konkretny trening. Jogging, siłownia, trampolina i ćwiczenia wyszukane na internecie. Oczywiście możecie być przygotowani, że w ten czas każdy dzień będę dosyć szczegółowo opisywać i wstawiać zdjęcia gdy tylko zobaczę jakąś zmianę, poprawę.
Z tego co zauważyłam, ćwiczenia które wykonuję w danej chwili na pewno pomogą mi w utracie tzw "boczków" na brzuchu. Ćwiczenie nie jest zbyt trudne ale powiem szczerze, że z uniesionymi rękami do góry i jedno kilogramowymi hantlami z początku jest bardzo bolesne, z czasem można się przyzwyczaić, gdyby ktoś chciał spróbować i zacząć proszę się nie zniechęcać po 2-3 dniach bo na prawdę po czasie jest jednym z łatwiejszych i przyjemniejszych ćwiczeń.
Ogólnie wczorajszy cały ranek do ok. 13 spędziłam bawiąc się w fotografa. Przynajmniej chwilkę poćwiczyłam to co lubię a nigdy nie mogę znaleźć na to czasu, nie zmarnowałam go ale wydaje mi się, że pozytywnie spożytkowałam. Chciałby może ktoś zobaczyć efekty? :)
Byłabym również zadowolona, gdyby ktoś chciał i napisał mi o tym, jak sam ćwiczył, odchudzał się i jakie efekty mu to przyniosło. Chętnie porozmawiam. Gdy ktoś ma też jakąś ciekawą serię ćwiczeń o której chciałby dowiadywać się na bieżąco na pewno za jakiś czas mogłabym się jej podjąć i "przetestować". Zaszkodzić na pewno nie zaszkodzi a nóż przyniesie rezultat. A może poleca ktoś, coś co wypróbował na własnym przykładzie i przyniosło oczekiwany efekt?

                                                                                                                             Pozdrawiam :*











czwartek, 21 lutego 2013

Food.

Ten post dotyczy bardziej tego jak zmieniłam swoje żywienie, przyzwyczajenia i takie zwykłe co jem gdy jem. Co prawda musiałam kompletnie zrezygnować z jakich kolwiek słodyczy i cukru pod każdym pozorem. Szczerze? Z początku było mi ciężko bo chodziła za mną ciągłą chęć zjedzenia cukierka, batonika, czekolady czy w ostateczności łyżeczki cukru. Jedną ze znaczących zmian była też woda. Wszystkie soki typu kubuś, caprio tymbark jak i też napoje słodzone tzw "kolorowe" również musiały zostać usunięte. Czym to zastępuję? Najzwyklejszą niegazowaną wodą którą powinno się pić ok. 2l +/- herbata zielona. Jeżeli chodzi akurat o ten ciepły napój po jakimś czasie znalazłam ciekawy artykuł o "YERBA MATE". Jest to herbata z Argentyny która w tym kraju jest już tradycją. Tam w przedszkolach podaje się ją nawet dzieciom wraz z mlekiem. Można ją zamówić na internecie. Występuje w postaci saszetek i ziółek zaparzanych w specjalnym pojemniku. Ma ona wiele zastosować ale niestety też delikatnie uzależnia. Przede wszystkim najważniejsze jest fakt, że wspomaga odchudzanie.
Zdrowe żywienie + ćwiczenia + yerba mate = świetne samopoczucie i poprawa wyglądu.
Stajam się również jeść 5-4 razy dziennie byleby bez podjadania. Często ale w małych ilościach. Śniadanie, 2 śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja. Staram się również dużo ćwiczyć. Gimnastyka, brzuszki, przysiady i różne inne serie ćwiczeń które można znaleźć w internecie. Co najdziwniejsze i najśmieszniejsze, jedzeniem podanym na małym talerzu można się więcej najeść niż tą samą ilością podaną na dużym przez co na moich zdjęciach możecie uznać że wszystkiego jest DUŻO
Z całego jadłospisu wyrzuciłam również biały chleb który jest na prawdę bardzo tuczący, zastąpiłam go nieco zdrowszym ciemnym razowym pieczywem i papierowym chlebem WASA.

Śniadanie:
dwie kromki chleba WASA lub pieczywa ciemnego tzw razowego z białym nisko tłuszczowym serem, chili, sałatą i innymi warzywami lub płatki z jogurtem naturalnym.

2 śniadanie:
Owoc np. Jabłko, kiwi.

Obiad:
Surówka z sałaty, ogórka, papryki, papryczki chili, sera fety i pomidora zalewana sosem włoskim + pieczone mięso posypane carry bądź chili +(nie zawsze) ryż brązowy bądź zwykły gotowany w chili, kurkumie albo carry.

Podwieczorek/Kolacja:
Owoce w wszelakiej postaci bądź po prostu przy pomocy blendera zmiksowane i gotowe do wypicia.

Moja dzienna dieta nie przekracza 1000 kcal. przez co nie czuję się zmęczona, głodna i kompletnie zdołowana. Oczywiście z dnia na dzień nagle nie da się przejść na tak małą ilość jedzenia ponieważ szybciej się to skończy niż wg. cokolwiek pomoże i przyniesie rezultaty. Wszystko przychodzi stopniowo, powoli. Tak samo jest niestety z odchudzaniem... Wiem, że z początku nagle schudłam 7 kg. i wiele osób wytykało mi to, że kłamię bo nic nie widać. Owszem! Nie było widać ponieważ żadnego kg. nie można zobaczyć z minuty na minutę stosując naturalne metody. Tak na prawdę dopiero teraz widzę wielką poprawę. Nawet nie wiecie jak może być bardzo motywujące to, gdy ciuchy które były na mnie za małe, nie mogłam się dopiąć lub obciskały mnie przecudownie dziś wchodzą z łatwością. Przez ten okres gdy nic nie pisałam na blogu schudłam jeszcze ok 2kg. przez co teraz ważę 68/67. Moim celem jeest do końca marca zejść do wagi 65 kg, do końca kwietnia 60kg i do końca czerwca 55 kg. Szykują się wakacje w pięknej i cieplutkiej Chorwacji co jest moją kolejną motywacją.
Nie obchodzi mnie też to, że ktoś inny twierdzi, że nic po mnie nie widzi i nadal jestem "grubasem". Wchodzę w dwa rozmiary mniejsze spodnie a te stare które mam wiszą na mnie jak na manekinie. Ja sama patrząc na moje zdjęcia z wakacji a tego tygodnia widzę ogromną różnicę i z tego się cieszę bo wiem, że odniosłam wielki sukces schudnąć od tego czasu (czasu wakacji) około 12kg. Mało? Nie bardzo! Jestem na prawdę zmotywowana i naładowana pozytywną energią nawet tym, że na moim przykładzie pociągnęłam parę innych osób do tego by również pomogły sobie i swojemu ciału. Bo w końcu najważniejsze jest samopoczucie, akceptacja swojego "ja", wiara w siebie i poczucie własnej wartości.
Mam wiele pasji, zainteresowań i możliwości które staram się wykorzystać w najlepszy sposób jaki mogę. Czekam na kolejne efekty mojej pracy, wiosnę, ciepełko i szczęście. Tutaj będę starać się codziennie dodawać posty na temat moich zwykłych myśli przerodzonych w frustrację, dietę, zdrowie i paru innych rzeczy które mogą zainteresować nie jedną osobę. :)

                                                                                                                     Pozdrawiam :*









piątek, 1 lutego 2013

JAK NIE DZIŚ, TO KIEDY?

Przez ostatnie parę dni duużo osób po prostu zadawało mi pytania dlaczego tak nagle postanowiłam się odchudzać. Powodów można byłoby zliczać i zliczać ale jak każdy wie to przede wszystkim liczy się motywacja jaką ja właśnie doświadczam. Jak każdy chciałabym czuć się dobrze we własnej skórze, nie stawać przed lustrem i widzieć okropny obraz który dla mnie samej jest obrzydliwy i paskudny. Od pewnego czasu coraz bardziej interesuję się modą, co za tym ciągnie ładny i schludny wygląd. Już za pół roku (+/-) idę do nowej szkoły. Zawsze czułam, że przez moją wielkość jestem ciągle obserwowana, cicho wyśmiewana lub ktoś mi współczuję z tego powodu, muszę to zmienić! i W KOŃCU JAK NIE DZIŚ, TO KIEDY? Z tym nie można długo zwlekać bo zanim się obejrzymy najlepszy czas naszego życie przeminie a my razem z nim bezpowrotnie. Na każdy krok który może tylko polepszyć nasze życie nie wolno się długo decydować, w końcu raz się żyje. Kolejnym powodem jest też to, że chcę pokazać innym iż z wielką siłą, wiarą i zaciśniętymi pięściami można w niedługim czasie zrobić wszystko o czym się marzy. Jedną z moich takich motywacji jest też mój Walenty 14 lutego. Bardzo ważne jest to, by mieć przy sobie kogoś kto będzie wspierał Cię w tym wszystkim. Już nie mogę się doczekać gdy osiągnę swój cel. Wiem, że mogę być wielką motywacją dla innych osób w podobnej sytuacji i wieku więc też po to prowadzę tego bloga. Jest on takim troszkę... moim publicznym pamiętnikiem. Chcę na prawdę wiele zmienić. Począwszy od swojego wyglądu, podtaczający poprzez nieodpowiednie osoby a skończywszy na ciągłym spełnianiu marzeń.

w końcu... I WANT AND I CAN!


środa, 30 stycznia 2013

BALETNICA DZIEŃ 3

Waga:
rano : 69.9 kg
wieczorem: 69.4 kg
CEL: 55 kg.

  Jedzenie :
Serek Bieluch Naturalny 150g, Jogurt Naturalny 180g
+ przez cały dzień 2 litry wody mineralnej niegazowanej i 1 filiżanka kawy slim cafe.


Ćwiczenia : 50
brzuszków, 50 nożyc
+ rozciąganie, rozgrzewka

Wrażenia:
Od rana czułam się strasznie słabo. Miałam uczucie, że jogurt ledwo wchodził mi przez gardło i ogólnie cały dzień chwiałam się na nogach, bolał mnie brzuch i głowa. Może było to też spowodowane tym, że zachorowałam i przyjmuję antybiotyk. Wiem, że muszę niestety przerwać tą dietę bo po prostu nie dam rady dłużej +angina. Od jutra powoli wracam do normalnego żywienia. Wiem, że na pewno też zrobię spis "racjonalnego powrotu do żywienia" bo nie chcę przecież przytyć tego, co straciłam i dostać z nadmiarem :)
Wiem, że na pewno też zmienię dotychczasową normalną dietę co też tutaj pokażę bo wiem, że parę osób może to zainteresować a wiem, że nie jestem w tym zupełnie zielona a może coś komuś pomoże. Jestem zadowolona i tak z tych 3 dni ponieważ straciłam niepotrzebne kg i troszkę zasuszyłam żołądek.
GOOD IDEA!

Ciężko.

Chyba jednym z najtrudniejszych dylematów życiowych jest wybór pomiędzy sercem a rozumiem. Najpierw trzeba zdecydować czego na prawdę się chce i pragnie by dobrze dokonać decyzji. To dziwne, że tak naturalne dwie rzeczy za nic w świecie nie potrafią podzielić się po połowie by dokonać najbardziej idealnego wyboru. Czasami myślę jakby to było nie mieć uczuć i tak na prawdę mocno stąpać po ziemi. Bo tak poważnie to boimy się zrobić jeden pewny krok ku przyszłości tylko i wyłącznie przez obawę co będziemy czuć gdy fakt nagle będzie dokonany. Czasami trzeba zaryzykować. Nauczyć się słuchać serca i rozumu, wybierać najodpowiedniejsze walory, rozważyć za i przeciw i brnąć przed siebie prosto chociażby droga była cała w błocie a z nieba jasne gromy sypały się po niebie rozświetlając raz po raz obraz widzenia a deszcz rozmazywałby wszystko, nie pozwalał unieść powiek, otworzyć oczu. Na ślepo i szybko! Nie ważne zmęczenie czy ból, życie jest zbyt krótkie by żyć zgodnie z całym światem. W końcu wszystkim naraz nie da się dogodzić, musielibyśmy chyba umrzeć by nie przeszkadzać innym. Raz twój zwolennik będzie przeciwny temu, co zrobisz i na odwrót. Rób co chcesz, kochaj jak chcesz i bądź sobą a w końcu sam docenisz wszystko co jest wokół Ciebie.

wtorek, 29 stycznia 2013

BALETNICA DZIEŃ 2

Waga:
rano : 70,7 kg
wieczorem: 69.9 kg!
CEL: 55 kg.

Śniadanie :
2 kromki WASA z serkiem wiejskim i chili i herbata zielona niesłodzona z cytryną
+ przez cały dzień 2 litry wody mineralnej niegazowanej i 2 filiżanki kawy slim cafe.

Woda mineralna + łyżka soku żurawinowego  bez cukru świetnie wpływa na nasz organizm
.
Ćwiczenia :
100 brzuszków, 50 nożyc
+ rozciąganie, rozgrzewka
Wrażenia:
Czuję się dziwnie. Nazbyt nie czuję głodu, to raczej chęć żucia czegoś w buzi więc mam i gumy orbit. Jestem nieco słabsza i gorzej się czuję ale nie jest tak źle jak myślałam, że będzie. Myśl o jedzeniu staram się zastąpić jakimś zajęciem. Nauka, książka czy rozmowa. Jakoś się trzymam, jutro będzie lepiej.
Nie jestem pewna czy wytrzymam aż do końca ponieważ w sobotę urodziny przyjaciółki i pizzeria. Trochę głupio nic nie jeść. Nie chcę zepsuć wieczora. Może zastąpię to wodą i tym jednym kawałkiem okropnej pizzy? Ziemniaków i tak nie lubię. Jeszcze się zastanowię. :)

Kawa rozpuszczalna SLIM CAFE dostępna w każdej aptece. Pyszna o smaku karmelowym.





poniedziałek, 28 stycznia 2013

BALETNICA DZIEŃ 1

Waga:
rano : 72,4 kg
wieczorem: 70,7 kg!
CEL: 55 kg.

Śniadanie :
2 kromki WASA z serkiem wiejskim i chili i herbata zielona niesłodzona.
+ przez cały dzień 2 litry wody mineralnej i 2 filiżanki kawy slim cafe.

Ćwiczenia :
100 brzuszków, 70 nożyc
+ rozciąganie, rozgrzewka

Wrażenia:
Czuję się dobrze. Mimo wszystko nie czuję głodu i zmęczenia. Oby do jutra... Jestem zaskoczona takim szybkim wynikiem. Nie sądziłam, że wg się uda. :)  Jednak stopniowe zejście na dietę 600 kcal w czymś pomogło. Na wszystko trzeba czasu. I WANT AND I CAN! Robię to dla siebie, nie dla kogoś. Chcę dobrze czuć się we własnej skórze i być zdrowa.

ŻYCZCIE POWODZENIA NA KOLEJNE 9 DNI...